Witaj:)


Od 1.lipca 2008r
Mój przebieg to:
14888.80 km, w tym
7516.50 w terenie.
20.13 km/h to moja prędkość średnia
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

A oto blog mojego rowerowego kompana z Kona Team'u: KulkaRider ;p
Zapraszam serdecznie;)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy KikapuRider.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:209.00 km (w terenie 104.00 km; 49.76%)
Czas w ruchu:13:50
Średnia prędkość:15.11 km/h
Maksymalna prędkość:76.20 km/h
Suma podjazdów:4830 m
Maks. tętno maksymalne:186 (93 %)
Maks. tętno średnie:142 (71 %)
Suma kalorii:9296 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:26.13 km i 1h 43m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
21.00 km 4.00 km teren
01:00 h 21.00 km/h

Piątek, 23 sierpnia 2013 | Komentarze 0

Piotrkowską w Łodzi...
cały czas jakieś remonty...
bardziej ubrudziłem od szutru i piachu opony niż w górach;p
19056km
Kategoria Łuć


Dane wyjazdu:
6.00 km 0.00 km teren
00:18 h 20.00 km/h

Niedziela, 18 sierpnia 2013 | Komentarze 5

wakacje na wsi cz2
Na stadion na obchody dni gminy + powrót;)
Kategoria Konińska Ziemia


Dane wyjazdu:
12.00 km 0.00 km teren
00:42 h 17.14 km/h

Sobota, 17 sierpnia 2013 | Komentarze 0

wakacje na wsi cz1
1. runda wkoło Rz.
2. do sklepu
3. do końca asfaltu i powrót

Dane wyjazdu:
2.00 km 0.00 km teren
00:10 h 12.00 km/h

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | Komentarze 0

po W. ;)
na przystanek tramwajowy;)


Dane wyjazdu:
20.00 km 12.00 km teren
01:26 h 13.95 km/h

Niedziela, 4 sierpnia 2013 | Komentarze 0

Rychleby dzień 4
czas było zbierać się do domu, ale na koniec chcieliśmy zaliczyć jeszcze raz Biskupią Kopę, ale od innej strony;)
podjeżdżając od Pokrzywnej, atakowaliśmy kolejne strome asfaltowe podjazdy, a tu pomału słychać było w oddali jakieś dziwne hałasy;)
nie.. to na pewno nie burza, przecież padać miało dopiero w nocy... pewnie drzewa wycinają i słychać jak się powalają;p heh;)
...gdy zaczęło padać, nasze wątpliwości się rozmyły;p to jednak była burza!
lało MEGA BARDZO! trzaskało też porządnie... czekaliśmy chwilę aź przejdzie, ale za bardzo się na to nie zanosiło, więc wróciliśmy znaną nam ścieżką ciesząc się paplaniem w błocie, mokrym szutrze, przejeżdzając przez strumyk +/- 50/h;p

żeby nie jechać asfaltem, a będąc już i tak bardzo brudnymi wybraliśmy jakąś leśną ścieżkę mniej więcej w kierunku bazy;) bardzo interesująco jechało się w koleinach głębokich na 40cm, z wodą niewiele płytszą, potem przez dzikie łąki i jakieś krzaki;p

będąc już w Jarnołtówku, podjechaliśmy jeszcze pod ośrodek Ziemowit, boczną leśną ścieżynką i odwiedziliśmy tamę na złotym potoku

na koniec kilka fotek , mycie rowerów, potem siebie, szybki posiłek i powrót do domu...



zony: 34/34/24
max 177 avg 135
w pionie +/- 400m
19032km
Kategoria GÓRY, Towarzysko


Dane wyjazdu:
73.90 km 30.00 km teren
04:51 h 15.24 km/h

Sobota, 3 sierpnia 2013 | Komentarze 2

Pradziad zdobyty!
Wyprawa zaczęła się od ok 40km jazdy samochodem;) już nie te lata i nie to zdrowie żeby robić 150km po górach;p
zaczęliśmy w Bela pod Pradziadem - zostawiliśmy auto w zatoczce autobusowej;) i ruszyliśmy pod górę... przez Vidly dostaliśmy się do Karlovej Studanki i Hvezdy, skąd zaczęliśmy właściwy atak na górę!;)

podjazd nie należał do najcięższych... ani stromo, ani emocjonujący.. tylko po to żeby podjechać i potem cieszyć się zjazdem;) ]:-> (z Karkonowską -morderczą jak na niezbyt lekkiego fulla bez blokad, za bardzo nie ma co porównywać...;))

Parę widoczków z Dziada




Na szczycie spotkaliśmy znajomo ubranych rowerzystów z Goggle Teamu;)
Kłosia, Wazę i Sebę;)
Strzeliliśmy wspólną fotkę i pora jechać w dół!!!:)


Pomknęliśmy szutrowym zjazdem czerwonym szlakiem na Kouty;)
mmmm;) miodzio - szuterek, luźne ale nie przeszkadzające w jeździe kamienie i prędkości po ok 60km/h;) to Kony lubią najbardziej;)


w drodze cieszyliśmy oczy widokami na elektrownię wodną w czechach - chcieliśmy tam wjechać, ale czasu i sił za mało...


Woleliśmy zobaczyć ośrodek w Koutach. Niestety po 17 wyciąg był już nieczynny, a podjeżdżać kolejne 500-600m nie bardzo się chiało, tym bardziej że przed nami jeszcze 30km jazdy i ok. kilometr w pionie...

Drogą niekończących się serpentyn dojechaliśmy do Cernehorskiego Sedla, skąd cyklotrasą mniej więcej równo na zboczu dojechaliśmy pod Vidly skąd pomknęliśmy asfaltem do samochodu, bijąc tegodniowe rekordy prędkości;)


zony: 26/49/16
max 172 avg 172
w pionie 2400m
19012km
Kategoria GÓRY, Towarzysko


Dane wyjazdu:
34.70 km 28.00 km teren
02:46 h 12.54 km/h

Piątek, 2 sierpnia 2013 | Komentarze 1

Rychlebskie Stezky !!! ;)
W KOŃCU!;)
planowaliśmy ten wypad już od zeszłego roku, i wreszcie doszedł do skutku;)
Autkiem podjechaliśmy do centrum Rychlebskich Ścieżek, gdzie rozpakowaliśmy rowerki i ruszyliśmy w drogę!;)

Na początek wybraliśmy zielony szlak Trail Dr. Weissnera - zaczął się przejazdem przez strumyk i dalej w górę wiódł drewnianymi mosteczkami i dużyki kamieniami;) - wszystko fajnie, tylko coś prawy pedał Time'a nie chciał się wypinać, więc miałem trochę obaw coby nie spaść z paru metrów w przepaść... co niestety odebrało mi trochę przyjemności z jazdy...;(

Dalej wybraliśmy czerwony Superflow!;)
bardzo fajny, typowo zjazdowy szybki szlak, bardzo przyjemny;)
Zjechaliśmy prawie do końca, po czym asfaltem wspięliśmy się w miejsce gdzie zaczynał się czarny Wales... i ten odcinek chyba nie był dla nas.... zaczęło się od tego że prawie dwa razy bym się glebnął zawieszając się na kamieniu nie mogąc się wypiąć...;/, potem Drabik zachaczył o drzewo barkiem, co odbijało się na komforcie jazdy do końca wyjazdu, a ja pierdyknąłem się na wielkim kamieniu, oczywiście przez prawego Time'a, i przyłoiłem miejscem na styku pleców i tyłka w wystający korzeń...:/

dalszą część Walesa w dużej mierze prowadziliśmy, bo strach było dalej ryzykować...
a na koniec trochę się ośmieliliśmy - ok 5 metrowy niezbyt stromy zjazd po kamieniach... zjechał Drabik, zjechałem ja... potem wpadłem na pomysł że może to nagramy.... mi poszło nieźle, bez szału ale ok...
Adrian chciał pogwiazdorzyć, trochę za szybko łyknął zjazd, zaliczając taką glebę przez kierę że jedyny komentarz który cisnął się na usta, nie nadaje się do publikacji na blogu... ;p

Poskładani, obolali, zaliczyliśmy jeszcze raz Super Flow, gdzie Adrian złąpał kolejnego węża.... a ja w międzyczasie napstrykałem parę fotek:




i tak dojechaliśmy do końca;)
w planach mieliśmy jeszcze fioletowy szlak Tajemny, ale po przygodach na Wales, go sobie odpuściliśmy....

i jeszcze fotka z drogi powrotnej:




Porównując szlaki do Singletreków pod Smrkiem, są to dużo bardziej techniczne szlaki... mniej jest prędkości, mniej szaleństwa, a więcej prób utrzymania równowagi i przedostania się przez kolejne "przeszkody". Szlaki poprzedzielane są odcinkami dojazdowymi przynajmniej tak długimi jak same szlaki...
Singletreki dawały nam dużo więcej frajdy z jazdy, no i są znacznie dłuższe i bardziej różnorodne.

zony:27/31/34
max 177, avg 138
w pionie 960m
18938km
Kategoria GÓRY, Towarzysko


Dane wyjazdu:
39.40 km 30.00 km teren
02:37 h 15.06 km/h

Czwartek, 1 sierpnia 2013 | Komentarze 0

Rychleby dzień 1
Z Łodzi wyruszyłem niewiele po 7, potem był Kalisz - wyjazd po 10, potem Opole ok 13, i w JARNOŁTÓWKU zlądowaliśmy po 14....
Zanim się ogarnęliśmy było po 15, więc postanowiliśmy krótko się rozgrzać po górach;)
taaa.. jasne... my i krótko.... ;p ...w noclegowni zlądowaliśmy po 22;p

Trasa padłą na najwyższe wzniesienie okolicy, czyli Biskupią Kopę.
Na jednym górskim rozdrożu stwierdziliśmy że zółty szlak będie jaknajbardziej ok, po czym okazało się że jednak nie był - zamiast rowerowej drogi pojechaliśmy szlakiem pieszym, a ściślej mówiąc, pół pojechaliśmy, a pół niestety musieliśmy pchać, bo ciut ciężko się dymało pod stromą górę;p

Weszliśmy na czeską wieżę widokową

i podziwialiśmy panoramę gór:)


Potem zjechaliśmy zielonym zielonym szlakiem do czeskiego asfaltu gdzie Drabik złapał pierwszego węża;p pssssss....... ;p

dalej asfaltowym zjazd, jazda wzdłuż złotego potoku w dół dróżką przy lesie, gdzie nadziałem się na jakąś kolczystą roślinę przy +/- 50km/h i trochę czasu zajęło mi wyciąganie kolców z prawej ręki...

Potem niebieską cyklotrasą gdzie napotkaliśmy zapuszczony mega stromy asfalt, którego nie mogliśmy tak po prostu ominąć, więc po dwa razy puściliśmy się w dół kręcąc po prawie 80km/h;p

sanktuarium Mria Hilf


ja na trasie;)


potem rekreacyjnie, nie przekraczając już 75/h ;p udaliśmy się w stronę miasteczka Zlate Hory podziwiając takie oto widoczki


i na koniec mapka:


tętno: HZ26%/FZ28%/PZ40%
Max 186, Avr 142
1070m w pionie
18903km
Kategoria GÓRY, Towarzysko